Opowiadanie znajduje się w antologii "Upiorny narzeczony i inne opowieści z dreszczykiem" (Iskry, 1967).
Jest także dostępne online, w Polskiej Bibliotece Internetowej.
W oryginale można je przeczytać tutaj.
W ponurym zamku gdzieś wśród niemieckich lasów mieszkał baron von Landshort. Miał on tylko jedno dziecko, córkę, rozpieszczaną i podziwianą przez wszystkich. Nic więc dziwnego, że chciał znaleźć dla niej dobrego męża. Wybór padł na hrabiego von Altenburg, zacnego młodzieńca. Do pierwszego spotkania kochanków miało dojść w rodzinnym zamku panny młodej. Mężczyzna jednak się spóźniał... Okazało się, że po drodze spotkał swojego znajomego i podróż przez lasy upływała im na miłej rozmowie. A w lasach, jak to w dawnych czasach bywało, czaili się zbójcy. Napadli też na dwóch młodych ludzi i śmiertelnie ranili hrabiego. Umierający młodzieniec kazał przyrzec towarzyszowi, że powiadomi jego niedoszłą żonę o całym zdarzeniu. Powiedział też, że dopóki obietnica nie zostanie spełniona, on nie zazna spokoju w grobie.
I rzeczywiście - jeszcze tego samego wieczoru na zamku barona von Landshort zjawił się upiór...
Washington Irving (1783-1859) był amerykańskim pisarzem, historykiem i dyplomatą. Do jego najbardziej znanych dzieł zalicza się m.in. "Legendę o Sennej Kotlinie", czyli "The Legend of Sleepy Hollow", z którym to opowiadaniem na pewno jeszcze się w Ponurych Poniedziałkach spotkacie. Tekst na dziś to napisany w roku 1819 "Upiorny narzeczony" (brawa za sam tytuł).
Prawda, że urocza okładka? |
Żałujcie, że nie widzieliście mojego uśmiechu podczas lektury (znowu!). To opowiadanie wydaje się być dobrym przykładem ghotic story. Mamy tutaj ponure zamczysko, straszne lasy (z przerażającymi zbójcami) i w końcu upiornego, powracającego zza grobu kochanka.
Jednak... po przeczytaniu całego tekstu uświadamiamy sobie, że autor bawi się z czytelnikiem, stwarzając tylko pozory "gotyckości". Jest to zresztą widoczne już od pierwszej strony - narrator nie ukrywa swojego ironicznego podejścia do bohaterów i całej historii, nie szczędzi też kpiących uwag pod adresem protagonistki (która powinna być raczej idealizowana) oraz innych postaci, na przykład: "Poczyniła nawet godne uwagi postępy w pisaniu; potrafiła podpisać się nie opuszczając ani jednej literki, a przy tym tak wyraźnie, że jej ciotki nie potrzebowały okularów, by odczytać ten podpis".
"Upiorny narzeczony" to piękne opowiadanie. Nie tylko pod względem językowym (choć i ten aspekt trzeba docenić!) Washington Irving wykorzystał znany z opowieści ludowych motyw upiornego kochanka i świetnie zabawił się konwencją romansu gotyckiego. Jednocześnie nie zapomniał o stworzeniu odpowiedniego klimatu który sprawia, że nawet zakończenie (dla jednych zaskakujące, dla innych przewidywalne) nie "psuje" atmosfery grozy i tajemniczości. Podziwiam. I polecam.
Moja ocena: 5,5/6
Źródło zdjęcia: http://www.pinterest.com/pin/532972937122479984/
Łał, ale wspaniała powieść! Uwielbiam takie starodawne, mroczne klimaty :-)
OdpowiedzUsuńNie powieść, a opowiadanie;)
UsuńUwielbiam te Twoje ponure poniedziałki ;D a powieść, mimo ze po ten gatunek naprawdę rzadko sięgam, wydaje mi się super!
OdpowiedzUsuńMiło mi, dziękuję;) I jeszcze raz powtarzam: opowiadanie:P
UsuńDobry klimat. Romans gotycki do mnie aż tak nie przemawia, ale przecztałabym coś o podobnej atmosferze... Może nawet zaraz przeczytam to ;)
OdpowiedzUsuńPolecam;)
UsuńTrochę jak z Mickiewicza albo Tima Butrona :D A to wystarczy, żebym chciała przeczytać to opowiadanko :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre skojarzenia :P Wprawdzie to nie jest "Świtezianka" czy "Gnijąca panna młoda", ale klimat podobny. Tyle, że zakończenie zupełnie inne;)
UsuńNom, to akurat może być fajne, z tym że grozy raczej w ten poniedziałek nie doświadczę :D
OdpowiedzUsuńFajne jest, ale rzeczywiście nie straszy :P
UsuńMnie najbardziej przekonuje to, że autor świetnie zabawił się konwencją romansu gotyckiego. Dla mnie to już połowa sukcesu. W takim razie postaram się w wolnej chwili przeczytać niniejsze opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZ recenzji wynika, że opowiadanie istotnie jest bardzo, bardzo ponure. Ciekawa jestem zakończenia. Okładka istotnie urocza - staroświecka, a zarazem upiorna :)
OdpowiedzUsuńO proszę, opowiadanie grzechu warte. Nie czytam na swoim laptopku, ale chyba tym razem odejdę od tej zasady.
OdpowiedzUsuńTekst jest krótki, można przeczytać;)
UsuńOkładka niecodzienna, szczególnie sterczące włosy mężczyzny...
OdpowiedzUsuńTa wysoka nota i Twoja opinie kuszą, by przeczytać to opowiadanie. ;)
OdpowiedzUsuńKusisz, ale na szczęście też informujesz, gdzie jest dostępne to opowiadanie. Przeczytam sobie je dziś wieczorem!
OdpowiedzUsuń