9/22/2014 01:30:00 AM

Ponure Poniedziałki: Robert Bloch "A Toy For Juliette" ("Zabawka dla Juliette")

Opowiadanie jest dostępne TUTAJ (po polsku) lub TUTAJ (w oryginale). 
Można je także przeczytać w antologii "Niebezpieczne wizje" (Solaris, 2002).

"Juliette entered her bedroom, smiling, and a thousand Juliettes smiled back at her"
Julietta, żyjąca w odległej przyszłości dziewczyna, która imię otrzymała po głównej bohaterce powieści markiza de Sade, ma fantastycznego dziadka. Dziadek od czasu do czasu podróżuje do przeszłości (w urządzeniu niepokojąco przypominającym tardis - a przynajmniej takie mam skojarzenie, jako osoba nieoglądająca "Doktora Who"). Z tych wycieczek przywozi wnuczce prezenty. Zabawki, jak oboje je nazywają. Jeśli w tym momencie pomyśleliście o lalkach to... no cóż, jesteście w błędzie. 
"Juliette killed her first toy when she was eleven"
Opowiadaniu Roberta Blocha bliżej do science fiction niż do horroru. Chociaż jego elementy również są obecne, szczególnie w zakończeniu. Mogłabym napisać więcej o tym, w jakich okolicznościach powstał ten tekst. Wtedy jednak zdradziłabym Wam jedną - bardzo ważną - informację i popsułabym niespodziankę. Może lepiej przed przeczytaniem "Zabawki dla Julietty" pozostawać w pełnej nieświadomości. Aha, tytuł opowiadania w nagłówku oraz cytaty są w języku angielskim, ponieważ postanowiłam przeczytać całość w oryginale. Chyba będę robić tak częściej, nie zapominając jednocześnie o podaniu linku do polskiej wersji.


"Zabawka dla Juliette" to krótki tekst, jednak o wiele lepszy od licznych powieści. Dlaczego? Po pierwsze, ze względu na pomysł. Początkowo wydaje się, że opowiadanie będzie dotyczyć jakiejś przerażającej zabawki (coś w stylu laleczki Chucky). Szybko jednak orientujemy się, że to Julietta jest osobą, której trzeba się bać. Natomiast finał... cóż, zaskakuje. W końcu kto spodziewałby się takiego, dosyć "egzotycznego" połączenia strasznych motywów?

Robert Bloch nie współczuje swoim bohaterom. On po prostu opisuje ich czyny. I to mi się podoba. Usprawiedliwianie ich, wdawanie się w rozważania natury filozoficznej... wszystko to jest tutaj niepotrzebne. Czysty horror, można powiedzieć. Oczywiście z dużą domieszką science-fiction.

Nie wiem, co jeszcze mogę napisać o tym krótkim, lecz jakże dosadnym tekście. Nie bez powodu znalazł się on w antologii "Niebezpieczne wizje", o której sam redaktor, Harlan Ellison, powiedział: "Jej celem było wywołanie wstrząsu". 
A czy Was ten tekst szokuje?

Moja ocena: 5/6

PS. Autor to oczywiście TEN Robert Bloch, twórca "Psychozy".


TynipicTynipicTynipic
 ________________________
Źródło zdjęcia: unsplash.com

19 komentarzy:

  1. Horrorów Raczej nie czytam. Ale może opowiadanie to dobry pomysł żeby się do nich przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  2. I kolejne opowiadanko do przeczytania. Jestem ciekawa co też Robert Bloch wymyślił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym się raczej bała, znając możliwości jego wyobraźni;)

      Usuń
    2. U mnie zawsze zaczyna się od ciekawości, jeśli książka jest dobra to później pojawia się strach :)

      Usuń
  3. Od razu skojarzyło mi się z sci-fi, ale Robert Bloch i sci-fi?...;) Ale jeśli to nadal rasowy horror, to wielka ulga. Przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę science-fiction, trochę horroru...groza musi być, w końcu to Bloch;)

      Usuń
  4. Hehe, zakończenie mi się podoba, choć w momencie pojawienia się nowej "zabawki" już wiedziałem kim ona będzie. Ale to wciąż fajne opowiadanko - potwierdza, że warto znać Twój cykl ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa;)

      Usuń
    2. Tylko niech Ci się w głowie nie przewróci, bo w następny poniedziałek wracam :D

      Usuń
    3. I bardzo dobrze. Gdybyś był zbyt miły, zaczęłabym podejrzewać jakiś podstęp:P

      Usuń
  5. A tu mnie zaciekawiłaś. Idealne dla mnie, szkoda tylko, że opowiadanie, bo wolę dłuższe formy, ale naprawdę brzmi ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czym są zabawki szybko odgadłam, ale zakończenie mnie zaskoczyło :) Świetne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Trumniarza" jeszcze nie przeczytałam, a tu kolejne opowiadanie do kolekcji :) Nie, nie. nie marudzę, bo chętnie przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie bardzo ciekawe, czytałam go z lekkim uśmiechem, ale muszę przyznać, że spodziewałam się takiego zakończenia, już samo wspomnienie o zabawkach różnych epok nasunęło mi takie skojarzenie. Poza tym krótkie opowiadanie musi się zakończyć dobrym finałem, co ciekawsze, wczoraj oglądałam program o "zabawce" Juliette ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger