11/27/2017 10:33:00 AM

Ponure Poniedziałki: Marek Krajewski "Darłowskie śledztwo Eberharda Mocka"

Opowiadanie można przeczytać online TUTAJ. Można też go posłuchać (co bardzo polecam) TUTAJ
Za drzwiami ktoś dmuchał w dziecinne organki. Dźwięki cichły i potężniały, jakby grający zbliżał się do progu sypialni, a potem się od niej oddalał. Skrzypiały deski podłogi w przedpokoju. Raz bliżej sypialni, raz dalej. Mock sięgnął pod łóżko po pistolet.
Ale czy pistolet może ochronić przed duchami...?
Zacznijmy jednak od tego, co Mock - znany już Wam może z kryminałów Marka Krajewskiego - robi w Darłowie. I w Ponurych Poniedziałkach. Marek Krajewski nie pisze przecież horrorów, a Mock rezyduje w swoim ukochanym Breslau. Widzicie, tym razem autor zdecydował się na krótszą formę, czyli właśnie opowiadanie, i na trochę inny gatunek niż zwykle. A radca kryminalny Eberhard Mock wyruszył aż nad morze aby zbadać sprawę zaginięcia syna pewnego bogatego przedsiębiorcy. Czy chodziło o porwanie, ucieczkę, zabójstwo... a może o coś o wiele bardziej mroczniejszego?

Już kryminały Marka Krajewskiego są bardzo ponure i czasami naprawdę blisko im do horrorów. "Darłowskie śledztwo..." nie odbiega od nich klimatem. Jest w nim jednak jeden bardzo niepokojący element, który może wywołać u czytelnika gęsią skórkę. Ten dzwięk dziecinnych organków, który Mock słyszy w mieszkaniu nawet przy pozamykanych szczelnie drzwiach, przez które nikt - przynajmniej nikt żywy - nie mógłby się przedostać. I ten sam dzwięk, niosący się zamglonymi ulicami miasteczka, które Mock przemierza o trzeciej w nocy, w godzinie upiorów...

Autorowi udało się stworzyć niesamowitą atmosferę. Sam tekst jest dosyć krótki, ale świetnie opisuje całe śledztwo i to, jak zakończyła się sprawa, nad którą pracował radca kryminalny. Jest tajemniczo, chwilami strasznie. Fani Eberharda Mocka nie powinni być zawiedzeni, choć tym razem wszystko nie dzieje się we Wrocławiu. Mock jest sobą - nie stroni od alkoholu i dobrego jedzenia, ale przy tym wszystkim jest niezwykle odważny i zrobi bardzo dużo, żeby rozwiązać sprawę. Ale nawet jego pewne rzeczy przerażają...

Podsumowując: polecam. Nie tylko fanom Mocka. Również tym, którzy lubią niesamowite, klimatyczne historie.

Moja ocena: 5/6

https://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2016/12/klasyka-horroru-2-wyzwanie-czytelnicze.html
 

3 komentarze:

  1. Bardzo lubię takie książki, chętnie przeczytam! Właśnie kończę "Komisarza" Pauliny Świst, który też jest kryminałem ale ma całkiem rozwinięty wątek romansu, więc spodoba się kobietom, gorąco polecam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Darłowo kusi, duchy kuszą, tylko Mock nie kusi ;-). Jakoś mi nie po drodze z tym detektywem, niestety, zraziłam się jeszcze kiedy mrocznie grasował po mrocznym Wrocławiu. A jak byś porównała to opowiadanie z Mockiem z Breslau właśnie? Jak wypada "na tle"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę mniej tutaj Mocka, a na pierwszy plan wysuwa się sprawa zaginięcia i straszenie radcy kryminalnego dzwiękami organków;) Takie przynajmniej mam wrażenie. Natomiast całość jest utrzymana w stylu powieści Marka Krajewskiego i bardzo mi się to podoba. Jeśli nie przepadasz za Mockiem, to chyba niespecjalnie opowiadanie dla Ciebie;)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger