12/04/2017 10:30:00 AM

Ponure Poniedziałki: M.R. James "Hrabia Magnus"

Opowiadanie pochodzi ze zbioru "Opowieści starego antykwariusza" (C&T, 2005)
"...to był przystojny mężczyzna, a wtedy nie miał twarzy, cała twarz została jakby wyssana z jego ciała, aż po kości"
To nie opis tytułowego hrabiego Magnusa. Raczej ofiary jakichś nieznanych, nie do końca określonych złowrogich sił, z rzeczonym hrabią współpracujących. Zacznijmy jednak od początku...

Narrator opowiadania streszcza czytelnikowi zapiski niejakiego pana Wraxalla, które znalazł w odziedziczonym przez siebie domu. Dotyczyły one podróży mężczyzny do Szwecji i miały na celu udokumentowanie jej, aby autor mógł następnie stworzyć książkę-relację z wędrówek po tym kraju i opis wszystkich interesujących rzeczy i ludzi, których napotkał na swojej drodze. Wycieczka ta zakończyła się jednak bardzo szybko, a zapiski odnosiły się w zasadzie tylko do jednego epizodu. Otóż Wraxall trafił do pewnej miejscowości, w której był stary dwór. O jego dawnym właścicielu, hrabim Magnusie, krążyły wśród miejscowej ludności pewne legendy, których zasłyszane strzępki bardzo Wraxalla zainteresowały. Postać hrabiego coraz mocniej go intrygowała. Koniecznie chciał się też dostać do mauzoleum, w którym spoczywały szczątki szlachcica, a najlepiej otworzyć trumnę i zobaczyć je na własne oczy. Wiecie, nie zawsze warto być ciekawskim, bo może się to obrócić przeciwko Wam...


Ta opowieść jest fenomenalna. Już sama jej forma bardzo mi się spodobała - mamy tu do czynienia z relacją z drugiej ręki, a nie z fragmentami dziennika głównego bohatera, jak to często bywa w przypadku tego rodzaju opowiadań. Ten sposób przedstawienia historii sprawił, że całość wypada bardzo spójnie, a i narrator mógł dodać wszelkie potrzebne poboczne informacje na temat całej sprawy. Uniknięto przy okazji przydługich rozważań natury filozoficznej czy też domysłów na temat pochodzenia nadprzyrodzonych sił, z którymi zetknął się Wraxall. M. R. James ujawnił czytelnikowi tyle szczegółów, ile uważał za stosowne, resztę pozostawiając w sferze domysłów. I to było najlepsze, co mógł zrobić. 

Chociaż łatwo domyślić się, co takiego zrobił kiedyś hrabia Magnus i jakiego straszliwego pomocnika zyskał, pewne niedopowiedzenia pojawiające się w tekście tworzą niesamowity klimat grozy. Niby wiemy, o co chodzi, a jednak nie możemy poznać wszystkich szczegółów i rzucane od czasu do czasu opisy tajemniczych postaci w długich płaszczach i kapturach lub tego, co stało się z ludzmi, którzy weszli im w drogę, znakomicie podkreślają atmosferę grozy i tajemniczości. 

Zarówno opowiadanie "Hrabia Magnus", jak i cały zbiór "Opowieści starego antykwariusza" będzie świetną lekturą na grudniowe wieczory. Przy tej okazji warto powtórzyć za autorem wstępu do wymienionego zbioru, Markiem S. Nowowiejskim, że: "Większość opowiadań napisał James z myślą, by odczytywać je przyjaciołom, zwykle w okresie świąt Bożego Narodzenia".

Moja ocena: 5/6

2 komentarze:

  1. UWIELBIAM zbiory opowiadań, można wtedy poznać autora z różnych stron. Dodaję "Opowieści starego antykwariusza" do chciej-listy... teraz tylko muszę wybłagać Mikołaja ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś dla mojego przyjaciela :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger