Autor: Przemysław Borkowski
Tytuł: "Hotel Zaświat"
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 312
"W zasadzie nic się tu nie dzieje, po prostu spotykam masę dziwaków, którzy wygadują niestworzone rzeczy"
Główny bohater powieści, Krzysztof, powraca na wieś do domu, w którym się wychował. Wraca po raz ostatni, aby go sprzedać. Na miejscu konfrontuje swoje wspomnienia z rzeczywistością i ze smutkiem zauważa zmiany, jakie zaszły w okolicy. Wyczuwa też jakieś - jeszcze bliżej nieokreślone - zło, które się tam zagnieździło. "Przy okazji", podczas wędrówek po starych kątach, znajduje porzucone ludzkie szczątki - tu rękę, tam ucho...
"Mam czasem wrażenie, że oczekuję tu końca świata, a nie sprzedaję dom"
To miał być horror. Kolejny dowód, że nie należy ufać reklamom. Ciężko mi zaklasyfikować "Hotel Zaświat" do jednej kategorii. Są tu oczywiście elementy powieści grozy, ale zbyt ich mało, żeby cała książka była horrorem. Są refleksje głównego bohatera, jednak całość nie jest też typową powieścią o dojrzewaniu czy tęsknocie za dzieciństwem. To taki misz-masz, złożony z wielu kawałków.
Początkowo najbardziej interesował mnie wątek "horrorowy". Doczekał się on swojego, dosyć makabrycznego, rozwiązania, które jednak mnie nie satysfakcjonowało. Doceniłam za to coś innego. W tekście pojawia się kilka opowiadań. Historia o karpiach-ludojadach, napisana przez młodego policjanta, jest po prostu świetna. Choć osobiście zakończyłabym ją inaczej.
W powieści pojawia się dużo wątków. Są bardzo interesujące, ale może lepiej byłoby ograniczyć się do kilku i bardziej je rozwinąć? Jest tu i materiał na horror, i na thriller i na dobrą powieść obyczajową.
Styl Przemysława Borkowskiego, znanego - może przypomnę - z Kabaretu Moralnego Niepokoju, jest dobry, chociaż początkowo przeraziła mnie ilość powtórzeń. Na szczęście później było już lepiej. Chociaż nadal nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że mógł jeszcze bardziej popracować nad tekstem...
Podsumowując: chcecie przeczytać polski horror? Sięgnijcie po "Dom na wyrębach" Dardy. "Hotel Zaświat" to nieco inna kategoria. Albo raczej - coś poza kategoriami;) Nie wszystkim się spodoba, większość pewnie poczuje niedosyt. Ale warto przeczytać tę książkę, choćby dla pewnych fragmentów (karpie-ludojady!).
Moja ocena: 4/6
Źródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/166825/hotel-zaswiat
2. unsplash.com
Zastanawiałam się wcześniej nad tym tytułem. Ewidentnie kojarzyłam go z horrorem,ale jak to nie jest ten typ powieści to chyba zrezygnuje z poszukiwań tej książki.
OdpowiedzUsuńOdetchnęłam z ulgą po przeczytaniu twojej recenzji, ponieważ do tej pory każdy pisał o tej książce bardzo pozytywnie i tylko chyba ja wyłamywałam się z tego kręgu, gdyż mnie "Hotel Zaświat" mocno rozczarował. To nie jest horror, to raczej dobry materiał na powieść grozy, ale nic więcej. I ogólnie wolę Pana Przemysława w roli kabareciarza aniżeli w roli pisarza.
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest historia w moim guście, przeczytałam sporo recenzji tej książki i utwierdziłam się w przekonaniu, że lepiej będzie jak po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuń"Dom na wyrębach" czytałam i jak do tej pory, to jedna z lepszych polskich powieści grozy jakie czytałam, o serii Czarny Wygon Dardy już nie wspomnę. Nie powiem, że "Hotel Zaświat" mnie nie ciekawi, ale na razie mam co czytać, więc jej na gwałt poszukiwać nie będę, mimo to zapamiętam tytuł, bo karpie-ludojady brzmią apetycznie ;-)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mam ochotę na tę lekturę. Pewnie w końcu się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji mam mieszane uczucia
OdpowiedzUsuńCzytałam. Rzeczywiście, książka składała się z wielu elementów.
OdpowiedzUsuńHa! Wreszcie czytałam coś o czym piszesz i orientuje się w temacie! :D Książka świetnie napisana, ale sama historia mnie nie porwała :)
OdpowiedzUsuńKarpie-ludojady brzmią baaardzo zachęcająco, chyba odszukam tę książkę w empiku i znajdę fragment(y) z nimi. ;) A jeśli szukasz czegoś odpowiedniego na jesienne dni, polecam "Starą Słaboniową i spiekładuchy" (zwłaszcza jeśli chodzi o polskich autorów, tych mniej znanych). :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam z Domem na Wyrębach, ale to jednak nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńZaciekawiły mnie te karpie - ludojady ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale z perspektywy czasu widzę, że niewiele mi w głowie zostało...
OdpowiedzUsuńKtoś, kto nastawił się na horror, z pewnościa się rozczaruje. Jednak w tej powieści jest coś magicznego :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca okładka. Może dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńW sumie zwykle lubię gdy w książce występuje pewien misz-masz, wolę to niż gdy miałaby sztywno mieścić się w ramach jednego gatunku. Ale skoro pozostawia jakiś niedosyt... nie wiem, czy warto byłoby czytać.
OdpowiedzUsuńTak też myślałam, że żadne horror z tego. Kiedyś trafił mi w ręce i szybko się go pozbyłam. Pomijając, że autor polski (horror polski - o, nie! :P), jakoś mnie do książki nie ciągnęło. I chyba wystarczy mi sama recenzja :]
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że o książce chyba wcześniej nie słyszałam, chociaż tytuł tak odrobinkę znajomo brzmi. Tak czy inaczej nie pojawiła się we mnie chęć lektury, więc szukać jej nie będę :)
OdpowiedzUsuńTe "przy okazji" spotykane ludzkie szczątki powinny wywołać we mnie jakąś grozę, ale nie wiem czemu uśmiechnęłam się jak przeczytałam ten fragment :)
Słyszałam już kiedyś o tej książce i w sumie jestem jej dość ciekawa. Chętnie dałabym jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuń