Autor: Sarah Addison Allen
Tytuł: "Królowa słodyczy"
Tytuł oryginału: "The Sugar Queen"
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 256
"Książki potrafią być zaborcze, prawda? Chodzisz po księgarni i nagle któraś się na ciebie rzuca, jakby umiała się ruszać. Czasami to, co zawiera, zmienia twoje życie, a czasem nawet nie chcesz jej przeczytać. Czasem sama jej obecność wystarcza, żeby przynieść ulgę"
Tytułowa królowa słodyczy to Josey, nieszczęśliwa 27-latka z lekką nadwagą. Mieszka wraz z matką i służącą w Łysym Stoku, małej miejscowości zawdzięczającej popularność wśród turystów kurortowi narciarskiemu zbudowanemu tam przez ojca dziewczyny. Stłamszona, zdegradowana do roli nic nie znaczącej pomocnicy matki, a w dodatku nieszczęśliwie zakochana w swoim listonoszu, Josey ma właśnie dodatkowy kłopot - dziką lokatorkę w szafie. Della Lee pojawiła się tam pewnej nocy i odmówiła wyjścia. Zagroziła zdradzeniem sekretu Josey - tajnej skrytki zawierającej mnóstwo słodyczy, czyli najlepszego leku na zło tego świata, jaki zdołała wypracować dziewczyna. Trzeba jednak przyznać, że Della Lee chce się odwdzięczyć w zamian za "gościnę" - zaczyna tak kierować wyborami Josey, że ta po raz pierwszy ma szansę spróbować samodzielnego życia i zawalczyć o to, czego najbardziej pragnie (oprócz słodyczy).
Początkowo wydawało mi się, że to będzie słodka (tak, serio) opowieść o miłości i zmianie życia na lepsze. I częściowo miałam rację. Chociaż jest w tej historii coś więcej, jakaś gorycz, pewien smutek.
Urzekł mnie tutaj jeden wątek - historia dziewczyny, za którą chodziły książki. Dosłownie. Zjawiały się nie wiadomo skąd i zawsze dotyczyły czegoś, o czym w danej chwili chciałaby albo powinna przeczytać. Chwilami bywały też złośliwe. Na przykład kiedy dziewczyna - pokłócona z chłopakiem - właśnie miała udać się na spotkanie z przystojniakiem poznanym w barze i znalazła przy samochodzie egzemplarz "Pani Bovary". Ten pomysł zasługuje na oddzielną książkę.
Mam mieszane uczucia. Część książki mi się podobała, inne pomysły były przewidywalne lub do bólu słodkie. Ogólny pozytywny wydźwięk powieści oraz styl autorki - dobry, choć nie wybitny - sprawiły, że książkę oceniłam na 4. To nie do końca moje klimaty i "Królowa słodyczy" nie poprawiła mi humoru, ale może w Waszym przypadku będzie inaczej?
Moja ocena: 4/6
Źródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/62982/krolowa-slodyczy
2. http://www.pinterest.com/pin/42291683975780321/
3. http://www.pinterest.com/pin/497014508849744286/
Tak do końca nie wiem czego się spodziewać po tej książce, bo z jednej strony motyw zagubionej, stłamszonej dziewczyny, a z drugiej pojawiające się nagle książki i tajemnicza osoba z szafy :P
OdpowiedzUsuńDla mnie brzmi ciekawie, jak gdzieś spotkam ten tytuł to przygarnę.:)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę po ten tytuł, ale narobiłaś mi smaku tymi ciastkami! Jestem okrutnie łasa na słodkości. I stanowczo wolę je zjadać, niż o nich czytać ;)
OdpowiedzUsuńHistoria dziewczyny za którą chodziły książki, interesujące. Powiem Ci, że bym się skusiła na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńW sam raz na jesienno-zimowy czas :)
OdpowiedzUsuńMusiałam się mocno skupić żeby czytając nie spoglądać co chwilę na zdjęcia słodkości :) Czasami lubię takie "słodkie" historie, byle nie wywoływały mdłości :) Ale ten motyw z chodzącymi książkami fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńNo jasne, że to nie dla mnie, ale na ciacho i tak narobiłaś mi ochoty ;/
OdpowiedzUsuńWspominałam już o tym, że piekę bardzo dobre muffinki?;)
UsuńPrzeczytam. Czuję, że ta książka ma w sobie to "coś".
OdpowiedzUsuńZa mną też by kilka książek mogło pochodzić... :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie zapowiada się ta pozycja. :)
Nie spotkałam się jeszcze za chodzącymi i złośliwymi książkami, a tu proszę istnieją :P Nie wiem czy książka mi się spodoba, ale bym zaryzykowała.
OdpowiedzUsuń