Autor: Haruki Murakami
Tytuł: "Na południe od granicy, na zachód od słońca"
Tytuł oryginału: "Kokkyo-no minami, taiyo-no nishi"
Wydawnictwo: MUZA SA
Rok wydania: 2003
Liczba stron: 230
Hajime w ciągu całego życia zdobył tylko jednego przyjaciela. Właściwie przyjaciółkę, Shimamoto. Poznali się jako jedenasto-, dwunastolatkowie. Tak naprawdę zaczęło ich łączyć głębsze uczucie, jednak byli zbyt młodzi, żeby coś z tym zrobić. Poza tym po niedługim czasie Hajime się przeprowadził i znajomość umarła śmiercią naturalną. Jednak przyjaciele nigdy o sobie nie zapomnieli. Kiedy spotkali się ponownie, 25 lat później, Hajime miał już żonę i dwójkę dzieci. Ale nadal myślał o Shimamoto. Jak dalej potoczyła się historia dwójki dawnych przyjaciół, których jakaś wielka siła nieodparcie do siebie przyciągała?
"Może byłoby lepiej dla nas obojga, gdybyśmy się nie spotkali. Może wystarczyłoby, gdybym wiedziała, że jesteś szczęśliwy i że dobrze ci się wiedzie."
To piękna książka. Trochę poetycka, bardzo smutna, taka, której bohaterów nie sposób do końca polubić, bo ciągle ranią siebie i innych... a mimo to nie chce się jej odłożyć na półkę. Myślę, że to wszytko przez specyficzny styl Murakamiego. Autor potrafi stworzyć taki nastrój i tak mnie zaczarować, że czytam dalej, nawet jeśli mam wiele zastrzeżeń co do fabuły.
Niedopowiedzenia. Nie lubię ich. Chciałabym szczegółowo poznać losy postaci, które mają kluczowe znaczenie w powieści i które po prostu mnie interesują. U Murakamiego to chyba niemożliwe (nie jestem ekspertem, przeczytałam dopiero drugą jego powieść). Tutaj zbyt mało wiemy o Shimamoto. Co działo się z nią w ciągu tych 25 lat? Skąd ma tyle pieniędzy, chociaż nigdy w życiu nie pracowała? Gdzie znika, kiedy mówi że przez jakiś czas nie może odwiedzać Hajime?
I zachowanie samego Hajime. Brak zdecydowania, niemożność podjęcia kilku męskich decyzji, które oszczędziłyby jego bliskim bólu. I - być może - nie zniszczyłyby niektórym życia. Tak, tego też nie lubię.
Uczucia i relacje międzyludzkie to niezwykle skomplikowana sprawa. Ale widać to szczególnie dobrze, kiedy poznaje się prozę Murakamiego. I chociaż ma ona (dla mnie) swoje wady, o których wspominałam powyżej, to jednak właśnie taka konstrukcja powieści i takie wybory bohaterów, w połączeniu z pięknym, wręcz wyrafinowanym stylem którym posługuje się autor, tworzą całość (prawie) idealną.
Dlaczego prawie? Choćby dlatego, że nawet jeśli przeczytacie tę książkę, to do Was samych będzie należało odkrycie, co tak naprawdę leży na południe od granicy, a co na zachód od słońca...
"W tamtym okresie stanowiłem poplątaną masę niespełnionych pragnień. Byłem o wiele młodszy, bardziej łapczywy, samotny. Ale byłem też sobą, skupiałem się na tym, co najistotniejsze. Czułem z osobna każdą nutę muzyki, a każdy wers książki, którą właśnie czytałem, zapadał we mnie głęboko"
Moja ocena: 4,5/6
Źródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/48270/na-poludnie-od-granicy-na-zachod-od-slonca
2. unsplash.com
No i widzisz, teoretycznie to książka idealna dla mnie, opis fabuły do mnie przemawia, jest smutek i emocje, ale nie potrafię czytać Murakamiego. Zraziłam się kiedyś i teraz nie potrafię się przełamać. Może muszę dojrzeć? :)
OdpowiedzUsuńA może lepiej poszukać pisarzy piszących w podobnym, ale jednak bardziej "przyjaznym" stylu?;) Chociaż ekspertem nie jestem...może i ja muszę dorosnąć do takiej literatury;)
UsuńMurakami pisze specyficznie, nie da się ukryć, że niektóre decyzje jego bohaterów irytują i to bardzo. Jak dotąd też przeczytałam dwie jego powieści, ale mam w planach kolejne.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś Murakamiego, ale nie przemówił do mnie. Może muszę dorosnąć, na razie więc odstawiam go na bok. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńTak dawno nie czytałam nic tego autora (Ptaka nakręcacza lata temu - wtedy był wielki zachwyt). Specyficzny autor, poetycki... Kiedyś mi to odpowiadało, teraz mogłabym odebrać go podobnie, jak Ty.
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie twórczość tego autora od dawna. Mam nadzieję, że uda mi się w tym roku spełnić swoje małe postanowienie i przeczytać choćby jedną jego książkę.
OdpowiedzUsuńDokładnie, podpisuję się pod Twoją wypowiedzią :)
UsuńNo tak, u Murakamiego nie ma co liczyć na brak niedopowiedzeń i bardzo dobrze przekonałam się o tym zwłaszcza podczas lektury "Kroniki Ptaka Nakręcacza". "Na południe..." było pierwszą jego książką, jaką przeczytałam i zdecydowanie skłoniło mnie do poznania kolejnych. ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie idealna jest, bez 'prawie'. To jedna z najpiękniejszych historii miłosnych, nawet jeśli nie do końca typowa. Jest to też jedna z moich ulubionych książek Murakamiego. Może nawet do niej wrócę, by przeżyć te wspaniałe emocje na nowo...
OdpowiedzUsuńWarto wrócić, jeżeli wywołuje takie emocje;) Do mnie proza Murakamiego nie do końca trafia. I nie wiem czy to się zmieni, ale jeszcze będę próbować. Pisze w taki sposób, że...naprawdę szkoda nie znać innych jego powieści;)
UsuńA ja właśnie dopiero co tę książkę zdobyłam i zaczęłam czytać! Będzie i u mnie przekmina, ale na razie powrót Murakamiego u mnie:)
OdpowiedzUsuńTeż osobiście irytują mnie takie niedopowiedzenia w książkach. Mimo to brzmi dosyć ciekawie, a że jeszcze nie miałam styczności z prozą Murakamiego... trzeba będzie to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńTeż miałam okazję niedawno poznać ten tytuł :) Fakt - tych niedopowiedzeń jest u Murakamiego sporo, ale mam wrażenie, że taki urok tego pisarza (u mnie to też trochę gdybania bo również przeczytałam na razie 2 jego książki).
OdpowiedzUsuńJest coś takiego w jego prozie, że z pozoru prosta historia potrafi kryć w sobie całą gamę emocji, ludzkich słabości i ciekawych bohaterów. Hajime intrygował mnie swoim dążeniem do czegoś więcej, a Shimamoto ciekawiła tajemniczością.