1/14/2019 09:00:00 AM

Ponure Poniedziałki: Algernon Blackwood "Drugie skrzydło"

Opowiadanie pochodzi ze zbioru "Wendigo i inne upiory" (C&T, 2006)
Zdumiewało go, że po zmierzchu zawsze ktoś zaglądał przez uchylone drzwi do jego sypialni i wycofywał się tak szybko, że nigdy nie był w stanie dostrzec twarzy.
Oczywiście ani rodzice, ani niania niespecjalnie wierzyli małemu Timowi, kiedy mówił o tych niezwykłych odwiedzinach. Na szczęście chłopiec w ogóle nie bał się tajemniczej istoty, zaglądającej do jego pokoju, a czasem przyprowadzającej ze sobą towarzystwo... Nie wyczuwał bijącego od niej zła. O co więc chodziło? Kto pojawiał się o zmierzchu w jego sypialni i obserwował, czy chłopiec już zasnął? Tim miał na ten temat pewną teorię.
- To przychodzi z Korytarza Koszmarów - stwierdził - ale nie jest koszmarem.
Wyobrażał sobie, że tajemnicza istota zamieszkuje zamknięte drugie skrzydło jego domu, do którego nikt nie wchodził. Wydawało mu się, że jest władcą snów i opiekuje się nim. Nie obawiał się jej. Dlatego, kiedy nadarzyła się okazja, żeby (oczywiście w tajemnicy przed rodzicami) odwiedzić drugie skrzydło, w ogóle się nie wahał. 


Opowiadanie zaczęło się niezwykle obiecująco. Od razu przyszedł mi na myśl klasyczny wątek potworów straszących małe dzieci. Blackwood miał jednak zupełnie inny pomysł na ten tekst. A to już nie do końca mi się spodobało. Chociaż cała koncepcja nie była zła. Podczas lektury zastanawiałam się jednak, na ile rzeczywiście mamy tu do czynienia z fantastycznymi wydarzeniami, a na ile wszystko rozgrywa się jedynie w wyobraźni chłopca. Zakończenie natomiast nieco mnie rozczarowało. Autor mógł zrezygnować ze zbędnych (moim zdaniem) objaśnień, bo jeśli wiemy za dużo, groza zaczyna się ulatniać. Może lepiej było zostawić czytelnika z kilkoma pytaniami odnośnie natury niepokojących zjawisk, które obserwował (i w których uczestniczył) Tim. Te niedociągnięcia wynagrodził mi jednak styl pisania Blackwooda sprawiający, że nawet banalna historia wciąga i przykuwa uwagę. 

Podsumowując: tekst jest dobry, ale spodziewałam się czegoś innego, a zastosowane przez autora rozwiązanie zupełnie mi nie odpowiada. To jednak nie koniec mojej przygody z twórczością Algernona Blackwooda, spodziewam się więc, że jeszcze wiele emocji przede mną.

Moja ocena: 4/6
________________________
Źródło zdjęcia: Photo by Greg Panagiotoglou on Unsplash


5 komentarzy:

  1. Zupełnie nie dla mnie, tym razem. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, dobrze napisana książka czy opowiadanie to w dzisiejszych czasach rzadkość. I chociażby dlatego poszukam tej książki:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, jeśli chodzi o opowiadania - ich pisanie to prawdziwa sztuka;)

      Usuń
  3. Absolutnie zgadzam się, że zbyt wiele wyjaśnień i tłumaczeń ze strony autora źle wpływa na atmosferę grozy. Ten sam problem zdiagnozowałam w ostatnio przeczytanym horrorze, więc na razie po to opowiadanie nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy cykl z tymi "poniedziałkami":)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger